czwartek, 10 listopada 2016

"Msza za miasto Arras"

Autor: Andrzej Szczypiorski
Tytuł: "Msza za miasto Arras"
Wydawnictwo: Muza, 2016
Ilość stron: 189
Okładka: twarda

 Byli więc jednomyślni, nie pojmując krzywdy, jaką wyrządzają. Scedowali swe sumienia na stado, jak barany, jak capy przeklęte.  I nikt wśród nich nie pomyślał nawet, że nie ma na świecie bardziej tyrańskiej tyranii jak jednomyślność, nie ma ciemniejszej ciemności jak jednomyślność, nie ma głupszej głupoty jak jednomyślność!

W 1458 roku miasto Arras nawiedziła klęska zarazy i głodu, która pozbawiła życia jedną piątą jego obywateli.  Trzy lata później nastąpiły masowe prześladowania Żydów, rzekomych czarownic i heretyków, istny wybuch bezprawia, zbiorowego szaleństwa i paranoi, który pociągnął za sobą kolejne ofiary. Dopiero przybycie zwierzchnika miasta, biskupa Dawida, który unieważnił wszystkie procesy i pobłogosławił Arras, położyły kres szaleństwu.


Powieść Andrzeja Szczypiorskiego, choć osnuta na autentycznych wydarzeniach z połowy XV wieku, ma jednak uniwersalny charakter; zwracając uwagę na datę powstania dzieła (kilka miesięcy po wydarzeniach Marca '68), trudno nie potraktować jej jako komentarza i odpowiedzi autora na sytuację, w jakiej znaleźli się Polacy żydowskiego pochodzenia po II wojnie światowej, na jawny antysemityzm PRL-owskich władz.  Jednakże wartość dzieła Szczypiorskiego i jego uniwersalny wymiar polegają na tym, że opisane wydarzenia stanowią jedynie punkt wyjścia do swego rodzaju traktatu o ludzkiej naturze, psychologicznych i socjologicznych mechanizmach sprawowania władzy, narodzin fanatyzmu, terroru, totalitaryzmu - opowieści przerażająco aktualnej niezależnie od czasu i miejsca rozgrywających się wydarzeń, której sens raz po raz wybrzmiewa na nowo w zderzeniu z problemami współczesnego świata.

Historię, jaka miała miejsce w Arras, poznajemy z ust Jana; człowiek ten za młodu przybył do miasta z Gandawy i został uczniem świątobliwego starca, duchowego przewodnika jego mieszkańców, ojca Alberta. Opowiada on o zarazie, jaka nawiedziła Arras oraz klęsce głodu, który był jej konsekwencją.  O aktach bezprawia, mordu, kanibalizmu, nekrofagii i innych wynaturzeniach, których przyczyną jest utrata wiary, poczucie beznadziei, świadomość rychłego i bolesnego końca, kiedy boskie i ludzkie prawa tracą jakąkolwiek wartość, podobnie jak ludzkie życie, a folgowanie najgorszym instynktom poczytuje się za wolność. Kiedy zaraza wygasła, mieszkańców ogarnęła ulga, ale i potworny wstyd, a co za tym idzie - potrzeba odpokutowania za grzechy, jakich się wówczas dopuszczono, poszukiwania usprawiedliwienia dla bestialskich czynów.  Niemożliwe, by ludzie z własnej woli dopuszczali się tak strasznych rzeczy, niemożliwe, by działy się z woli Boga - musiała to być sprawka szatana. I mieszkańcy Arras zaczęli go szukać wśród siebie. Na pierwszy ogień - i to dosłownie - poszli Żydzi, następnie masowe prześladowania rozszerzyły się na czarownice i heretyków, wreszcie na każdego, kto sprzeciwił się lub śmiał krytykować postanowienia Rady. Ludzi ogarnęło zbiorowe szaleństwo - nawet najbardziej absurdalne oskarżenie starczyło za dowód i usprawiedliwienie wyroku śmierci - umiejętnie podsycane przez duchowego przewodnika Arras, który realizował swój makiawelliczny plan zbawienia miasta poprzez unicestwienie go w morzu bezprawia, gwałtu i terroru, by mogło odrodzić się czyste, wolne i bezgrzeszne. 

Omotani przez charyzmatycznego przywódcę mieszkańcy Arras, który rozgrzesza ich ze wszystkich czynów, bo przecież dążą do zbawienia, szukają winy w innych, zaś motywy, jakie nimi kierują, są podłe i niskie: żądza władzy, strach, zemsta, chęć pofolgowania instynktom. Każdy chce wykorzystać sytuację do własnych celów, nie mając świadomości, że tak naprawdę realizuje zamierzenie ojca Alberta, że dał się oszukać, pozwalając mu nazwać gwałt wolnością, zło dobrem, a urojenie - wiarą w zbawienie. Mieszkańcy nie dostrzegają, że są manipulowani przez starca, który dał im prostą odpowiedź na wszystkie pytania, podetknął pod nos rozwiązanie wszelkich problemów, pozornie oddał im władzę nad miastem, sankcjonując ich bezkarność i usprawiedliwiając najgorsze czyny, podczas gdy to on rządził i sterował ich umysłami. W sensie duchowym po raz kolejny ponoszą porażkę, nie udaje im się ocalić człowieczeństwa – rozsądek, sumienie i godność ratuje jedynie narrator, nie dając omamić się szalonej idei ojca Alberta, nawet w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa.

W Mszy za miasto Arras najbardziej fascynuje nawet nie to, w jaki sposób w człowieku rodzi się szaleństwo, ale mechanizm udzielania się tego szaleństwa całej społeczności. Szczypiorski uświadamia, jak łatwo sprawować kontrolę nad ludźmi, jednocześnie pozwalając im wierzyć, że są wolni i samodzielni; w jaki sposób, bazując na najniższych ludzkich uczuciach, motywacjach, kompleksach i lękach, wykorzystać je do własnych celów, do upajającej świadomości posiadania władzy i sprawowania jej - stojąc z boku, zza czyichś pleców, cedując jej ciężar na innych.
Pokazuje również funkcjonowanie jednostki w tłumie, gdzie odpowiedzialność się rozmywa, wszyscy mają rację tak długo, jak długo są jednomyślni i złudzenie kontroli nad własnym losem. Odsłania psychologiczne mechanizmy terroru - niezależnie od tego, czy mówimy o fanatyzmie religijnym, rewolucji, totalitaryzmie czy konfliktach narodowościowych, opierając się na kwestii niebywale smutnej, pozbawiającej nadziei na lepsze jutro: niezmienności ludzkiej natury, skłonności do czynienia zła, kiedy okoliczności temu sprzyjają, szukania winy nie w sobie, ale wokół siebie, zrzucania odpowiedzialności na innych przy jednoczesnej łatwości usprawiedliwianiu najpodlejszych własnych występków, najniższych pobudek, najpotworniejszych czynów.


Powieść Szczypiorskiego pokazuje świat w szerszej perspektywie, a jednocześnie jest soczewką skupiającą w sobie problemy świata – nie tylko współczesnego; poraża jej aktualność i ponadczasowość, ogarnia smutek, zniechęcenie i przerażenie na myśl, że mimo tak wyraźnego i czytelnego ostrzeżenia – zawartego nie tylko w fabule powieści, ale i w doświadczeniach dziesiątków pokoleń na przestrzeni wieluset lat - historia, jaka wydarzyła się w Arras, wciąż się powtarza. Warto się z nią chociaż zapoznać, bo o wyciągnięciu wniosków – jak pokazuje Historia – chyba nie ma co marzyć. 

Moja ocena: 5/5


recenzja napisana dla portalu DużeKa :)

5 komentarzy:

  1. Teraz żałuję, że nie sięgnęłam po nią, gdy miałam okazję... Swoją drogą, to nie wiem, czy jestem już taka przewrażliwiona, ale uniwersalność tej powieści trochę mnie przeraża w świetle szaleństwa, które zaczyna nas otaczać obecnie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przerażające jest to jak łatwo ludźmi manipulować, jak łatwo wytłumaczyć grupie każde swoje zachowanie, motywując to pobudkami religijnymi. Mam wrażenie, że po lekturze tej książki można stracić wiarę w człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzkie szaleństwo, a zwłaszcza szaleństwo stające się udziałem całych zbiorowości, to zawsze interesujący motyw. Choć jednocześnie bardzo przerażający. To musi być fascynująca lektura.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna książka, którą powinnam dodać do listy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już się licytuje na bazarku :) Szczypiorskiego znam z "Początku" jedna z ciekawszych lektur liceum, wrzucona przez polonistkę spoza kanonu.

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.