sobota, 11 stycznia 2014

"Pod sztandarem miłości: rok 1794"

Autor: Renata Czarnecka
Tytuł: "Pod sztandarem miłości: rok 1794"
Wydawnictwo: Świat Książki, 2012
Ilość stron: 526
Okładka: miękka

Nie tak dawno temu miałam okazję przeczytać znakomitą powieść Renaty Czarneckiej traktującą o losach polskiej arystokracji na tle wydarzeń poprzedzających II rozbiór Polski, "Pożegnanie z ojczyzną". Pod sztandarem miłości to jej bezpośrednia kontynuacja, osadzona w realiach osiemnastowiecznej Warszawy w przededniu, w trakcie i po powstaniu kościuszkowskim. Po raz kolejny autorka nie tylko udowadnia swój talent pisarski i olbrzymią wiedzę historyczną, ale również zadaje kłam powszechnej, choć niesprawiedliwej opinii, jakoby nasze rodzime dzieje były mniej fascynujące od innych. Z wielką radością i pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że druga część dylogii jest godną kontynuacją pierwszej: równie intrygującą i ciekawą, reprezentującą niezmiennie wysoki poziom. A przy okazji charakteryzująca się bardziej dynamiczną narracją, dostosowaną do gorączkowych, burzliwych wydarzeń insurekcji warszawskiej...

Po odwołaniu przez cesarzową Katarzynę dotychczasowego ambasadora Jakoba Johanna Sieversa, jego stanowisko obejmuje baron Josif Andriejewicz Igelström. Wydawać by się mogło, że życie członków najznaczniejszych rodów szlacheckich Rzeczpospolitej w obliczu niedawnych wydarzeń - obrad haniebnego sejmu rozbiorowego w Grodnie, na którym zatwierdzono drugi rozbiór Polski, zwiększenia liczebności wojsk rosyjskich w Warszawie, narastającej niechęci mieszkańców stolicy - powoli wraca do normy i znów może koncentrować się na balach, redutach i spotkaniach towarzyskich, skupiać się na plotkach i intrygach rodem z arystokratycznych salonów. Jednak i tu docierają echa niepokojących wydarzeń rozgrywających się na warszawskich ulicach, gdzie lud coraz głośniej zaczyna buntować się przeciwko Rosjanom. Tymczasem obserwujemy rozterki księżnej Heleny Radziwiłłowej, która szczególnie boleśnie przeżyła spektakularny upadek kochanka, Johanna Sieversa i musi od nowa zabiegać o łaski kolejnego posła imperatorowej - na jej nieszczęście zimnego i bezwzględnego Igelströma - w celu wprowadzenia na dwór petersburski swej córki, Krystyny. Ponadto sen z powiek księżnej spędza troska o pierworodnego Ludwika, który przejawia rewolucyjne i patriotyczne sympatie mogące poważnie zaszkodzić deklarującym lojalność wobec imperatorowej Radziwiłłom. Księżna Izabela Czartoryska ma podobne zmartwienie z synem Konstantym - podczas gdy ona chce trzymać się z daleka od wszelkich politycznych działań, by nie narażać się cesarzowej, Kostek angażuje się w działalność konspiracyjną z księciem Eustachym Sanguszko i Janem Dembowskim. Hrabina Maria Naryszkina, która stała się przedmiotem pojedynku między jej mężem Dymitrem a innym rosyjskim oficerem, Markowem, spędza całe dnie w ojcowskim pałacu tęskniąc za mężem, który po stracie protektora w osobie Sieversa został odesłany z Warszawy. Zamknięci w swych pałacach arystokraci drżą przed warszawskim ludem zdając sobie sprawę, że gdyby nie silne kozackie patrole, ich los byłby nie do pozazdroszczenia. Kiedy do stolicy docierają informacje o przysiędze Kościuszki na krakowskim rynku i pierwszym zwycięstwie armii powstańczej pod Racławicami, wpadają w popłoch. Księżna Izabela Czartoryska i jej przyjaciółka Helena Radziwiłłowa podejmują decyzję o wyjeździe z ogarniętej rewolucyjnym szałem Warszawy. W szczególnie dramatycznej sytuacji znajduje się Maria Naryszkina - jako córka zdrajcy ojczyzny i żona rosyjskiego oficera słusznie obawia się o swoje życie...

Po raz kolejny proza Renaty Czarneckiej dosłownie mnie zachwyciła. Rozmach i dynamizm, z jaką opisuje tamte wydarzenia, polot i drobiazgowość w kreśleniu realiów historyczno-obyczajowych, do tej pory raczej dla mnie abstrakcyjnych, zapierają dech w piersiach. Lekkie pióro posłuszne wyobraźni autorki wyczarowało cudownie wielowątkową fabułę tętniącą emocjami, bogatą w spektakularne wydarzenia i niejednoznacznych bohaterów, której towarzyszy niepowtarzalny klimat, dobrze mi już znany z kart Pożegnania z ojczyzną. Czarnecka niebywale sugestywnie prezentuje dramatyczne wydarzenia z naszej historii, kiedy to ważyły się losy Polski: pozorny spokój w stolicy po zakończeniu obrad sejmu w Grodnie to tylko cisza przed burzą - ledwo tłumiona nerwowość bohaterów, pierwsze zwiastuny przyszłych zdarzeń na ulicach Warszawy, wzrastający niepokój, potęgują atmosferę grozy czyniąc ją wyraźnie wyczuwalną, choć nie namacalną. Równie dobrze poradziła sobie autorka z zaprezentowaniem tego, co działo się podczas insurekcji: zamieszki na ulicach, plądrowanie magnackich pałaców, euforia ludu na wieść o zwycięstwach Kościuszki, atak na rosyjską ambasadę, publiczne egzekucje zdrajców - malowane słowem obrazy jak żywo przywodzą na myśl sceny z najbardziej krwawych dni rewolucji francuskiej. Wszechobecny chaos, panika, bezradność przywódców powstania, którzy utracili kontrolę nad tłumem, liczne akty grabieży, samosądy, a z drugiej strony - koszmarne wydarzenia, które przeszły do historii jako rzeź Pragi, sytuacja rosyjskich jeńców, strach przed aresztowaniami, okrucieństwo kozackich oddziałów... wyobraźnia działa tu na najwyższych obrotach, brawurowo podkręcana piórem autorki. Na tym tle - codzienne życie bohaterów próbujących radzić sobie w ekstremalnej sytuacji na wszelkie możliwe sposoby, uratować życie swoje i najbliższych.
Tak szeroka perspektywa, możliwość spojrzenia na przedstawiane wydarzenia oczami bohaterów stojących po obu stronach barykady, natłok zdarzeń, mnogość postaci, mogłyby zawrócić w głowie. Tak się jednak nie dzieje, poczucie zagubienia nas nie dotyczy - czytelnik bez trudu odnajduje się w ferworze akcji, śledzi ją bez większych problemów, nadąża za jej tokiem z wypiekami na twarzy. Wielka w tym zasługa poprzedniego tomu - jego lektura pozwoliła nam dobrze poznać charaktery poszczególnych bohaterów, ich sympatie i antypatie, dzięki czemu nie tylko bez trudu nadążamy za fabułą, ale i z łatwością potrafimy osadzić konkretne postaci w pożądanym kontekście, przewidzieć niektóre zachowania i wychwycić ich niuanse w kontaktach z innymi bohaterami. To bardzo cenna i satysfakcjonująca wiedza oraz rewelacyjne dopełnienie charakterystyki postaci. One zaś, podobnie jak w poprzedniej części, są nadzwyczaj wyraziste, skomplikowane i niejednoznaczne, budzą gorące i mieszane uczucia; trudno potępiać Radziwiłłową czekającą z utęsknieniem na upadek powstania i odsiecz rosyjskich oddziałów, bezwzględnie lojalną wobec imperatorowej, kiedy każdy jej gest, czyn i słowo budzą wyłącznie sympatię mimo licznych wad. Zresztą galeria postaci jest tu jeszcze bogatsza niż w Pożegnaniu z ojczyzną, a sylwetki znanych bohaterów bardziej pełnowymiarowe i barwne. Zarówno zdrajcy, jak i patrioci, są tu jednakowo intrygujący, krwiści i zaskakująco mocno zapadający w pamięć. Niemal każdego z nich potrafię przywołać w pamięci ze szczegółami zachowania i ubioru - a wszystko za sprawą wyjątkowego talentu Czarneckiej, która jak nikt inny potrafi wspaniale oddać klimat minionej epoki i z mistrzowską wręcz dbałością nakreślić realia historyczno-obyczajowe, że o kreacjach bohaterów nie wspomnę. Pod sztandarem miłości dosłownie przenosi w dawne czasy, pozwala nie tylko zajrzeć do magnackich pałaców osiemnastowiecznej Warszawy, ale i uczestniczyć w codziennym życiu arystokracji; umożliwia wyjątkowo wielowymiarowe spojrzenie na burzliwy fragment naszej historii, które może utrudnia jego jednoznaczną ocenę, ale z pewnością fascynuje i skłania do refleksji. Doskonale wykreowani, wiarygodni bohaterowie, znakomicie skonstruowane dialogi, przemyślana i intrygująca fabuła, wartka akcja i umiejętnie budowany klimat to nie tylko główne atuty powieści, ale i dowód na to, że także nasza rodzima historia jest ciekawa, intrygująca i warta bliższego poznania. To proza historyczna najwyższych lotów, gorąco polecam ją Waszej uwadze.

Moja ocena: 5/5

Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/124161/pod-sztandarem-milosci/opinia/15858095#opinia15858095 

Za książkę serdecznie dziękuję Autorce :)

recenzja bierze udział w wyzwaniu czytamy książki historyczne

11 komentarzy:

  1. Czasem słyszę takie opinie o XVIII i XIX wieku, że to były takie klasyczne czasy, w których nic się nie działo... A wystarczyłoby przypomnieć sobie lekcje historii, nawet z podstawówki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po recenzji mam ochotę przyjrzeć się twórczości autorki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tylko znajdę kilka zbędnych groszy w portfelu, od razu ruszę do księgarni kupić jakąkolwiek z książek Renaty Czarneckiej. Bardzo zainteresowałaś mnie tą pisarką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle piszesz tak ciekawie i przekonująco, że mimo iż z początku miałam mieszane uczucia do tej powieści, to teraz z chęcią bym się oderwała od nauki i w niej zagłębiła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzieś już widziałam tę książkę, ale nie mogę sobie przypomnieć. Osobiście sporadycznie czytam powieści historyczne, ale z drugiej strony lubię naszą rodzimą literaturę, więc może dam szansę poznania powyższej pozycji, jeśli tylko trafi w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna perełka na Twojej półce :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja znowu powiem swoje: nie ciekawią mnie te czasy zupełnie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty byś nawet Eskimosa namówiła, żeby lód kupił...

    Kompletnie nie moja bajka, ale piszesz o niej szalenie ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tej części nie czytałam, ale jest na wyprzedaży w Carefourze, przyjaciółka mi w weekend kupiła, mam nadzieję, że pod koniec miesiąca książka do mnie dotrze, i będę mogła oddać się lekturze. Zapowiada się fantastyczna czytelnicza przygoda.

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.